-Ehhhh…-westchnąłem tylko, rozluźniając się na niewygodnym
posłaniu-Wiesz w ogóle po co my to robimy?-zapytałem, a w odpowiedzi usłyszałem
tylko przewidziane milczenie.
Revia tylko patrzyła na nas w milczenie, ale doskonale widać
było po niej, że jest na skraju wybuchu. Świadczyły o tym charakterystyczne dla
niej nerwowe ruchy.
-Ty w ogóle masz jakiekolwiek pojęcie o działalności
Tytanów?!-tym razem powiedziałem to ostrzej, tak aby wywrzeć na kobiecie
poczucie winy-Jeśli myślisz, że robimy to dla zabawy to naprawdę szkoda
strzępić ryja… a co do tych twoich super ważnych papierów, to naprawdę musisz
być naiwna, żeby uwierzyć w to, że cokolwiek się ułoży. Sama chyba zauważyłaś
jak bardzo to „państwo” jest niestabilne! A ty myślisz, że poukładasz sobie w
nim życie…-w zdanie weszła Revia i jej nagły uścisk mojej ręki.
-Nick, dość!-warknęła biorąc z półki strzykawkę i
przykładając ją do mojej ręki.
Nieustannie wpatrywałem się w sufit, ani na chwilę nie
spuszczając z niego oka.
***
Przez resztę podróży w karetce panowała cisza, krępująca i
nerwowa, na szczęście przerwał ją odgłos wyłączanego silnika. Powoli wysiadaliśmy
z pojazdu, a ku mojemu zdziwieniu za kierownicą siedział Asmyr, jednak tym
razem niespodziewanie solidnie trzymał się przepisów.
-Nic ci nie jest?-spytał zdenerwowany, moim zdanie od zawsze
za bardzo przejmował się moim stanem, jednak to raczej ze względu na jego
orientacje seksualną.
-Wszystko gra…-mruknąłem w odpowiedzi, chodź to mijało się z
prawdą, jeszcze nigdy w życiu nie miałem takiego bólu głowy. Nie czekając
podbiegłem do Jasmine, bo dostrzegłem w
niej coś niezwykłego, bez dwóch zdań nadawała się na Tytana.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz