niedziela, 13 listopada 2016

Od Jasmine CD NiCk

- Kim ty w ogóle jesteś?! - krzyknęła kobieta, z frustracji wyrzucając ręce w powietrze.
- Nie wiem, czy powinno cię to obchodzić - odezwałam się pierwszy raz, obrzucając ją kąśliwym spojrzeniem. - twoje imię nie jest mi do szczęścia potrzebne, a moje tobie. No cóż, ale jeśli już tak bardzo chcesz znać moją godność - przewróciłam oczami. - to jej nie poznasz.
Widziałam, jak kobieta w środku gotuje się ze złości. Dało mi to satysfakcję, nawet nie wiem dlaczego. ale lubię doprowadzać takich ludzi do białej gorączki. Wtem odwróciłam się do mężczyzny, tak jakby kobiety tu w ogóle nie było.
- Otóż... Jasmine Evans - skinęłam, nie kończąc pierwszego zdania. - mi nic nie jest.
Po części nie kłamałam. Rana na czole sama z siebie zaschnęła, jedyne co to czułam naciągniętą w tamtym miejscu skórę i denerwującą, zaschniętą krew będącą na niemalże całej powierzchni mojej twarzy. Oprócz tego czułam pieczenie w płucach przez pyły ze zburzonej wcześniej budowli, przez co serce szybciej pompowało krew.
W tym momencie jedyne co chciałam to wziąć kąpiel albo chociaż przemyć twarz, bo na pewno nie prezentowałam się najlepiej. Bluzka została podarta, na kolanach jeansów pojawiły się dziury - i nie, nie było ich na początku.
- Dlaczego to zrobiliście? - zapytałam, przypominając sobie o ważnych papierach będących w budynku. Teraz ich tam nie ma, a moja przyszłość jest przekreślona i ze znakiem zapytania.
- Jesteśmy Tytanami. Taka już nasza natura, buntujemy się i organizujemy akcje. Pytanie, co ty tam robiłaś? - mruknął, prawie niezauważalnie się uśmiechając.

- Myślę, że to nie twoja sprawa, przynajmniej narazie, kiedy prawie w ogóle cię nie znam - stwierdziłam, nawijając kosmyk włosów na palec. - w każdym razie, wiedz, że szukałam całkiem ważnych dokumentów. Ale teraz, przez wasze zachcianki, nie wiadomo co ze mną będzie, bo Szanownemu Panu nagle zechciało się wysadzić budynek. Tylko, że wy macie z tego zabawę, a ja? Cóż, niekoniecznie, bo przekreśliliście tym wybuchem moją przyszłość - powiedziałam niewzruszona. Miałam gdzieś fakt, że nie musieli tego robić przez "widzimisię". Przekreślili mi prawdopodobnie szansę na normalne życie i popsuli moją pracę, choć dotarcie tutaj zajęło mi masę czasu. A teraz, w godzinę wszystko zostało zaprzepaszczone. Niedojrz że nie mam gdzie się podziać, to jakby nie było, nie znam tu nikogo i będę musiała radzić sobie sama, bo w sumie zawsze tak było.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X