Patrzyłam z pewnego rodzaju zadowoleniem, jak odrażający
mężczyzna nabiera powietrza w płuca, by po chwili wybuchnąć głośnym wrzaskiem,
który zdolny byłby obudzić nawet zmarłych. Jego słowa rozniosły się echem po
dużym, praktycznie pustym pomieszczeniu. Z całego ryku udało mi się wyłapać
jedynie pojedyncze słowa takie jak porażka, góvno, przyjdź, pomoc oraz zwrot
pieniędzy.
Po czasie nie dłuższym niż minuta do pokoju wpadł zdziwiony
nagłym wezwaniem porywacz, którego postać zamarła przy drzwiach. Najwidoczniej
mężczyzna nie spodziewał się widoku klienta skulonego na ziemi, tuż obok łóżka,
na którym od kilku chwili wygodnie siedziałam ja. No cóż, sam się na to pisał.
Do pomieszczenia zaraz po nim wpadł drugi z porywaczy, który bezmyślnie rzucił
się na zwijającego się z bólu faceta, agresję przejawiającego jedynie słownie.
Co za cyrk.
- Co tu się do cholery dzieje? – warknął mężczyzna, w
dalszym ciągu przytrzymując mego niedoszłego kochanka. – Asmyr!
- Sam nie wiem, bracie.. – mruknął, w dalszym ciągu
wpatrując się w zaistniałą sytuację tępym wzrokiem.
- Ja wam mogę wytłumaczyć – syknęła leżąca na ziemi postać.
– Jeśli tylko ten idiota zejdzie ze mnie i pozwoli normalnie oddychać.
Zmieszany ‘bohater’ puścił skarżącego się klienta, nie
spuszczając z niego ostrożnego spojrzenia. Na pierwszy rzut oka mogłam śmiało
stwierdzić, że w razie czego gotowy jest skoczyć na niego ponownie.
- Przyszedłem tutaj z nadzieją na mile spędzone popołudnie –
warknął mężczyzna, rozmasowując obolałe ręce. – Jednak moje plany zaprzepaściła
ta ladacznica.. - jego twarz nabrała rumieńców, gdy swój rozwścieczony wzrok
skierował w moją stronę. – Skopała mnie! Nie wiem jak wy, ale ja w tej sytuacji
bez wątpienia wystąpię o odszkodowanie, lub coś w tym stylu.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz