niedziela, 16 października 2016

OD NICK'A CD JANE

Dopiero o 13.00 zdołałem otworzyć oczy i trzeźwo spojrzeć na moje otoczenie. Zobaczyłem to co zwykle, regały pełne książek, ścianę obwieszoną zdjęciami, wielką szafę na broń i biurko z jednym z najnowocześniejszych laptopów. Zdjąłem kołdrę i powoli wstałem, jednocześnie wyjmując Ernę spod poduszki. Jak zawsze zatrzymałem się przy zdjęciach na paro sekundowe wspominki, po czym ruszyłem w stronę łazienki. Ubrałem jeansy i skórzaną kurtkę i opuściłem moje przytulne gniazdko. Nie zamykałem drzwi, zaufanie którym darzę członków tytanów może gwarantować mi wszystko, a więc prywatność też, nie muszę bać się niczego z ich strony. Szybko zbiegłem po schodach do pomieszczenia głównego, by zająć się moimi codziennymi obowiązkami.


***


O 17.00 skończyłem pracę, okazało się też, że jutro mam spotkanie w sprawie przestępczości w Internecie, a że sam zamieszany jestem w takie przestępstwa zawsze śmieje się do rozpuku, gdyż wielkie osoby siadają do wielkiego stołu i gadają o rzeczach tak śmiesznych, że nie raz wymknęły mi się jakieś chichoty. Po opuszczeniu mojego ulubionego pomieszczenia ruszyłem na poszukiwania Asmyra, był mi potrzebny do podrasowania naszej pięknej, czarnej terenówki.


***


Wychodząc z windy wpadłem na Katrine, naszą niezastąpioną kucharkę bez, której najpewniej pozdychalibyśmy z głodu, niechcący potrąciłem ją ramieniem, przez co z rąk wypadł jej na szczęście pusty garnek. Spojrzała na mnie swoim jak zwykle surowym wzrokiem i schyliła się po wypuszczoną rzecz.
-Wybacz, Kat…-mruknąłem niepewnie, bo z nią nigdy nie wiadomo jak zareagują na daną sytuacje. Spojrzałem na nią z pod łba, po czym wyminąłem ją i spowrotem wróciłem do poszukiwań przyjaciela.
Nigdzie go nie było, przeszukałem wszystkie miejsca, w które najbardziej lubił się zapuszczać, lecz w żadnym z nich nie zastałem mojej zguby.
-Stary gdzie ty polazłeś?!-warknąłem sam do siebie poirytowany nagłym zniknięciem, jednak już po chwili dostałem natychmiastowego objawienia-No tak! Jest w hotelu, przecież mają tą młodą!
I w tej właśnie chwili pokraśniałem zdając sobie sprawę z tego co właśnie mogą z nią robić. Puściłem się pędem nawet nie patrząc na krzywe spojrzenia moich podopiecznych, którzy zazwyczaj w naszej kwaterze postrzegają mnie jako spokojnego pana, który wykonuje swoją papierkową robotę. Może i jesteśmy Tytanami, definicją wszelkiego szaleństwa, jednak wbrew pozorom trzymam wszystko w ryzach i nie dopuszczam do żadnych przewinień.
Dobiegając do części hotelowej zza jednych drzwi od razu usłyszałem dzikie krzyki i nie czekając wyważyłem drzwi jednym mocnym kopniakiem i rzuciłem się na agresywnego człowieka, Dennra, którego przyjąłem tylko ze względu na jego umiejętności. Mojej uwadze umknęła tylko postać stojąca obok framugi, którą był Asmyr.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Halucynowaa | WS | X X X